Temat szczepień jest od dawna kontrowersyjny. Jest spora grupa rodziców, którzy nie szczepią. Chciałoby się rzec „nie szczepią- ich sprawa”, choć to nie do końca tak jest. Ale nie chodzi tu o konflikt między tymi co szczepią i tymi którzy szczepić nie chcą i nikogo „nawracać na szczepienia” nie mam zamiaru. Ja swoje dziecko szczepię i nie wyobrażam sobie innej opcji!
No właśnie. Póki co szczepimy się tylko szczepionkami obowiązkowymi, choć zamierzamy też włączyć te dodatkowe. Jeśli chodzi o szczepienia podstawowe, możemy dziecku zafundować odpłatną szczepionkę skojarzoną (5w1, 6w1) lub zwykłą, bezpłatną. Duże grono rodziców wybiera skojarzone, dzięki czemu dziecko ma zamiast 3 wkłuć tylko 1. Jednak nas te 3 wkłucia nie ruszyły i postanowiliśmy szczepić Olkę tak, jak szczepiono nas- zwykłymi, bezpłatnymi.
Jedną ze szczepionek obowiązkowych, jest szczepionką skojarzoną (3w1) przeciwko błonnicy, krztuścowi i tężcowi, tzw.DTP. Jest jednak pewne rozróżnienie jeśli chodzi o krztusiec- szczepionka może być całokomórkowa i bezkomórkowa. Czym się różnią? W tej pierwszej znajdują się całe komórki pałeczek krztuśca, natomiast bezkomórkowa zawiera antygeny – wyodrębnione elementy bakterii. Standardową, bezpłatną szczepionką jest u nas ta całokomórkowa. Bezkomórkowa znajduje się w szczepionkach skojarzonych- odpłatnych.
Szczepionka bezkomórkowa jest bezpieczniejsza niż całokomórkowa i jak powiedział nam lekarz- dziwi się, że wszystkie dzieci nie są nią objęte. Są nią bezpłatnie szczepione dzieci z przeciwwskazaniami do szczepionki całokomórkowej, dzieci które urodziły się przed 37 tygodniem ciąży lub te których masa urodzeniowa była mniejsza niż 2500g. Może zdarzyć się też sytuacja, w której po szczepieniu całokomórkową szczepionką na krztusiec, dziecko ma niepokojące objawy. Wówczas lekarz może również zdecydować o podaniu dziecku w kolejnym szczepieniu szczepionki bezkomórkowej- tak było u nas.
Szczerze mówiąc, ucieszyłam się, gdy zapadła taka decyzja. Drugie szczepienie było również 3- wkłuciowe, ale ze zmienioną szczepionką na krztusiec (dostaliśmy Infanrix DTPa). Nadeszła pora trzeciego szczepienia i tu nagle niespodzianka. Naszej bezkomórkowej szczepionki BRAK. Jak to brak?! Pani tłumaczy, że skończyła się partia i kolejnej po prostu nie ma. Nikt nie wie dlaczego i czy to się zmieni. No fajnie. Ale co mamy zrobić MY-rodzice? Cóż, opcje mieliśmy dwie: szczepić znów całokomórkową i tym samym znów narażać Olkę na jakieś skutki „uboczne” lub kupić skojarzoną 5w1. Zadzwoniłam do naszej położnej i pielęgniarki i obie powiedziały, że nie powinno się dziecku zmieniać co chwilę szczepionki. Zdecydowaliśmy się w końcu na szczepionkę skojarzoną, która w opinii większości jest bezpieczniejsza dla dziecka. Dostaliśmy receptę, zapłaciliśmy 150 zł i Olka zaszczepiona. Jednak byłam tak sfrustrowana faktem, że moje dziecko zostało zakwalifikowane do bezpłatnej szczepionki, której nagle NIE MA i jestem zmuszona płacić za coś co miałam mieć za darmo, że postanowiłam przeprowadzić swoje własne, małe śledztwo! Tak, tak, nie lubię takich rzeczy pozostawiać bez dokładnego rozeznania, dlatego wzięłam sprawę w swoje ręce. Żałuję, że nie zrobiłam tego przed szczepieniem, ale ono i tak było już tyle odkładane, że kolejne przeciąganie było bez sensu.
Coś tam poczytałam w internecie, że faktycznie ze szczepionkami są problemy. Ale internet internetem, lepiej zasięgnąć informacji u źródła. Zadzwoniłam więc do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie. Co się okazało? Owszem- bezkomórkowej szczepionki nie ma, ale już od lutego! Pani ze zdziwieniem słuchała, że szczepili nam nią dziecko w połowie lutego (mieli pewnie zapasy 🙂 ). Jak powiedziała, nikt nie krył tego, że kolejnej partii na razie nie będzie (z powodów zależnych od producenta Infanrix nie jest dostępny). Nikt nie powinien się decydować na szczepienie dziecka szczepionką, jeśli podanie jej kolejnych dawek jest stawiane pod ogromnym znakiem zapytania. Na moje pytanie co mają zrobić rodzice, których zwyczajnie na szczepionkę za 150 zł (za dawkę) nie stać, odpowiedziała, że MZ przeznaczyło pieniądze na Pentaxim- skojarzoną szczepionkę 5w1, którą miały być szczepione dzieci zakwalifikowane do szczepionki bezkomórkowej na krztusiec. W takiej sytuacji jak nasza, powinno się zadzwonić do Inspektora Sanitarnego i wtedy jest szansa, że dostaniemy bezpłatną szczepionkę skojarzoną. Nam nie powiedziano co w tej sytuacji zrobić- od razu dostaliśmy receptę na płatną szczepionkę, a na dodatek zamiast Pentaximu kazano wykupić Infanrix IPV+Hib, z którą też są na rynku problemy…
Reasumując, nasza przychodnia chyba jest niedoinformowana, skoro spotkała nas ta sytuacja. Polecam wszystkim rodzicom, tak na przyszłość, lepiej w takich sytuacjach od razu zadzwonić i zasięgnąć języka! Nie dość, że zaszczepili nam dziecko w drugiej dawce wycofywaną szczepionką, to później zapłaciliśmy za coś, co mogło być za darmo. I to jeszcze zapłaciliśmy za szczepionkę, z którą też są problemy i być może koleją, 4 dawkę Ola będzie zmuszona przyjąć znów inną…
MASAKRA!
Polecam do poczytania:
- http://www.gis.gov.pl/ckfinder/userfiles/files/EP/szczepienia/PSO_2015.pdf
- http://www.mp.pl/artykuly/1125
- http://szczepienia.pzh.gov.pl/main.php?p=3&id=80&to=szczepionka
- http://www.mp.pl/szczepienia/praktyka/porocedury/show.html?id=70925