Buszując po różnych forach, dosyć często przewija się wątek dotyczący traktowania kobiet w ciąży. Osobiście uważam, że ciąża to nie choroba i nie należy jakoś szczególnie się nad sobą rozczulać, oczywiście jeśli tylko przebiega prawidłowo. W moim przypadku było tak, że praktycznie do 8 miesiąca czułam się dość dobrze, dużo chodziłam pieszo, sprzątałam, robiłam zakupy itp. Później, z powodu okazałego już brzuszka, większość czynności stała się męcząca i ze względów często technicznych, niewykonalna. Wiązanie buta powodowało zadyszkę, jak co najmniej po pokonaniu 10 pięter i to nie windą 🙂
To, że czułam się generalnie dobrze nie oznacza, że nie puchły mi nogi, nie bolał kręgosłup czy nogi. Tego w większości przypadków nie da się uniknąć. Zwykle na uczelnie chodziłam na nogach, jednak zdarzały się gorsze dni kiedy korzystałam z MPK. Na szczęście do przejechania były tylko 3 przystanki, nie dużo. Zazwyczaj nie było gdzie usiąść, bo trasa wybitnie „studencka”, autobus zapchany. Kilka razy ktoś chciał ustąpić, ale na te 3 przystanki więcej byłoby przepychania się, niż samej jazdy na siedząco. Jednak były dni z kategorii tych gorszych, gdzie ledwo stałam na nogach, na ulicach korki i najchętniej bym usiadła, jednak każdy udawał, że nie widzi brzucha. Swoją drogą, to bardzo zabawne w jakim tempie ten brzuch znikał! Na przystanku każdy patrzył, uśmiechał się, a kiedy podjeżdżał autobus, w momencie stawałam się potencjalnym konkurentem w walce o wolny fotel i wtedy, nagle brzuch znikał 😀 Fenomen!
Niektóre kobiety potrafią się upominać o swoje i wprost proszą o ustąpienie miejsca, uważam, że skoro mają takie prawo to czemu nie? Nie wszystkim się to jednak podoba i jak często można przeczytac, lecą wtedy teksty typu: „ja Ci brzucha nie zrobiłam”, „się puściła to niech stoi” i można by wymieniać jeszczę trochę. O dziwo, najczęściej słychać to z ust kobiet właśnie, niewinnie wyglądających starszych Pań, które chyba zapomniały, jak same kiedyś były w ciąży. Choć czytając niektóre opowieści, może lepiej, jakby się okazało, że takie osoby dzieci nie mają…
Generalnie mówi się, że kobiety w ciąży są uprzywilejowane. W kolejkach np. do pobierania krwi często wiszą kartki, żeby przepuszczać ciężarne, jednak nikt się do tego nie kwapi. Znowu, może ktoś się umie o swoje bić, niech próbuje. Ja nie potrafiłam i grzecznie w kolejce czasem nawet ponad godzinę czekałam.
Gdzie jeszcze można skorzystać z „uprzywilejowania”? Oczywiście! W marketach! I tu moja historia się zaczyna.
Do skorzystania z kasy pierwszeństwa zostałam wręcz zmuszona. Nigdy wcześniej się tam nie pchałam, bo kolejek w innych kasach praktycznie nie było, więc nie było potrzeby. Jednak którejś pięknej soboty, pod koniec 9 miesiąca, szukaliśmy wolnej kasy. Tego dnia nie czułam się akurat najlepiej. Kolejki wszędzie podobne, w kasie pierwszeństwa nawet większa. Ustawiliśmy się grzecznie w kolejce do zwykłej kasy, kiedy Pani kasjerka powiedziała: „Niech Państwo idą do kasy obok, to kasa pierwszeństwa, a Pani ma prawo z niej skorzystać”. Trochę protestowałam (czując już na sobie wzrok osób z kolejki obok), ale Pani nie dała za wygraną. Poszliśmy. Jakby tu teraz zagadać do ludzi, że chciałabym bez kolejki zostać obsłużona? Pani kasowała akurat zakupy trójce młodych ludzi, za nimi stało małżeństwo (M) na oko trochę po 50, a za nimi młoda kobieta (K) lat ok.30. Wywiązał się więc dialog:
Ja: Przepraszam bardzo, chciałabym skorzystać z kasy pierwszeństwa. Nigdy z tego nie korzystałam, ale dzisiaj nie czuję się zbyt dobrze…
M: No niechże Pani nie przesadza, 2 osoby przed Panią to nie jest wcale dużo. Nic Pani nie będzie, jak Pani chwilę postoi i poczeka (chciałam tu zaznaczyć, że udzielała się kobieta, mąż stał cicho…)
Ja: Wie Pani, bardzo boli mnie dzisiaj kręgosłup i na prawdę, nie wystoję.
K: To niech Pani idzie tam(pokazuje palcem na drugi koniec marketu), tam jest kasa pierwszeństwa!
Ja: Tu też jest…
K: No faktycznie…
Kobieta, która była z mężem już się nie odezwała, zrobiła tylko głośne „Phi”, kiedy Pani kasjerka zawołała mnie do siebie i przerywając w połowie kasowanie zakupów młodych ludzi, skasowała nasze. Młodzi słowem się nawet nie odezwali. Nawet nie sądziłam, że tak to działa, że przerywa kasowanie klienta,żeby skasować nasze. Generalnie czułam się okropnie, a „miłe” Panie w kolejce jeszcze o czymś żywo dyskutowały, jednak nie chciałam ich już słuchać… Nie życzę nikomu takiej sytuacji.
Czasami, ciężarna po prostu bez słowa staje sobie przed kimś w kolejce. Widać brzuch, ale chyba wypadałoby choć powiedzieć jedno zdanie : Przepraszam bardzo, jestem w ciąży i chciałabym skorzystać z kasy uprzywilejowanej. Wtedy inni też patrzą na nas bardziej „przyjaźniej” .
Przywileje są po to, żeby z nich korzystać, więc jeśli ktoś ma taką potrzebę, to czemu nie? Tylko warto za każdym razem robić to w kulturalny sposób. W tym czasie najważniejszy jest przecież nasz spokój i zdrowie naszego maluszka, więc nie ma co wdawać się w niepotrzebne kłótnie i narażać na stres.