Nowe czy używane? cz.1 :)

Nowe czy używane? To temat rzeka. W zasadzie można sobie zadać to pytanie w odniesieniu do wielu kategorii, dlatego dzisiaj część pierwsza: ubranka.

Jak tylko dowiedziałam się o ciąży, z każdych zakupów wracałam najczęściej z nowym bodziakiem. Jednak za każdym razem patrząc na cenę, zastanawiałam się, co tak na prawdę tyle kosztuje w takim małym skrawku materiału. Nowe body w promocji można było wyhaczyć za ok. dyszkę. Pajacyki, śpiochy itp. były już droższe.W sklepach wszystko przyciąga naszą uwagę, wszystko jest takie śliczniutkie, takie malutkie, kolorowe, tu falbanka, tam koronka. A przy kasie zapłata jak za normalne ciuchy dla dorosłych. Nowy kombinezon dla niemowlaka ze sklepu znanej marki to koszt min.90 zł. Body lub pajace można co prawda kupować pakowane po kilka sztuk, wychodzi ciut taniej niż jakbyśmy chcieli kupić pojedynczo, jednak to i tak koszt (za sztukę) po ok. 15 zł za body i 23 zł za pajacyka. Gdybyśmy chcieli całą wyprawkę skompletować tylko i wyłącznie kupując w klepach nowe ciuszki, nasz budżet bardzo by na tym ucierpiał 🙂

Oczywiście istnieje alternatywa! W zasadzie jest ich kilka. Jeszcze będąc w ciąży zaopatrywałam się w gazetki „tematyczne”, w których czasem można było wyczytać coś ciekawego i przydatnego. W jednej z nich był artukuł własnie na temat kupowania ciuszków, który o dziwo, skłaniał do zastanowienia się nad zakupem tych używanych. Jako argumenty „za” było napisane, że używane ciuszki nie skurczą się w praniu, nie powinny farbować czy się mechacić, bo ktoś je już wielokrotnie prał. Poza tym, szczególnie malutkie dzieci, noworodki i niemowlaki, nie niszcza tak bardzo ubranek. Nie tarzają się w błocie, nie skaczą po murkach, tym bardziej nie włażą na drzewa 😉 Pomyślałam wtedy: czemu nie obadać sprawy na własnej skórze? Tak też zrobiłam. Ale na początku: gdzie możemy ciuszki używane dostać?

Ciuszki używane to nie tylko te z ciucholandów. Mogą to być:

  1. Ciuszki po dziaciakach z rodziny lub od znajomych- sprawdzone źródło. Warto z niego skorzystać jeśli tylko mamy taką możliwość. Raczej nikt nie obdaruje nas zniszczonymi egzemplarzami 🙂 Jednak nie zawsze mamy w rodzinie lub wśród znajomych maluszki, po których ubranka moglibyśmy odziedziczyć. W naszym przypadku tak było, wszystkie maluchy jakie były wśród rodziny już powyrastały. Jednak po jakimś czasie, niespodziewanie dotarły do nas paczuszki z ubrankami w większych rozmiarach od jakis dalszych znajomych.  Po dzieciakach rodzinnych parę rzeczy dostaliśmy, ale nie były to ubranka, a m.in. kocyki, pościel czy tetrowe pieluchy. Wierzcie lub nie, ale moje dziecko śpi w moich kocykach, na których wychowało się już kilkoro maluchów z mojej rodziny 🙂 Teraz znów wróciły do nas i nadal nie wyglądają na zniszczone, więc pewnie jeszcze niejedno dziecko z nich skorzysta 🙂 Jaki jest plus „odziedziczenia” ubranek od rodziny/znajomych? Koszt. Najczęściej nic nas to nie kosztuje, no chyba, że parę groszy które wydamy na coś słodkiego dla dzieciaków, po których to dostaniemy. Minusy? Jak dla mnie, brak.
  2. Ciuszki kupowane na Allegro/Gumtree/Olx itp.– na aukcjach internetowych można znaleźć bardzo dużo ofert sprzedaży zarówno pojedynczych ubranek jak i całych zestawów w danym rozmiarze. Fajna sprawa, szczególnie gotowe zestawy w konkretnych rozmiarach, kupujemy wielką pakę ubranek i dokupujemy tylko to co ewentualnie nam brakuje. Jakie są plusy? Możemy zamawiać bez wychodzenia z domu, a ceny są dużo niższe niż w sklepach. Za zestawy zapłacimy od ok. 50 zł nawet do 400 zł, w zależności od ilości oferowanych ubranek. Minusy? Dla mnie raczej również brak.
  3. Ciuszki kupowane w Ciucholandach– dostaniemy tam dosłownie wszystko. Na siebie nigdy nie potrafiłam nic znaleźć, dlatego omijałam takie sklepy z daleka. Jednak zachęcona artukułem postanowiłam wstąpić do kilku znajdujących się najbliżej. Z kilku, które odwiedziłam, spodobał mi sie jeden. Wielgachny lumpeks, podzielony na dwie części: ubrania na wagę i na sztuki. Te na wagę były w gorszym stanie, często sprane i zniszczone. Ale te na sztuki…rewelacja! W ogóle nie zniszczone, nie pozaciągane, nie zmechacone, czasem nawet z metkami. Kosztowały więcej niż te na wagę, ale moim zdaniem warte swojej ceny. Poza tym, cena 2 zł za czapeczkę i np.9 zł za polarek nie oszukujmy się, nie jest wygórowana 😉 Hitem jest jak dla mnie, kombinezon zimowy dla Oli, który dorwałam za całe 10 zł 😀 Jakie są plusy? Niewątpliwie niska cena. Być może nie w każdym ciucholandzie znajdziemy coś fajnego, dlatego warto odwiedzać różne, może akurat w innym znajdziemy jakieś „perełki”. Czy są minusy? Nie każdy lubi zapach, który unosi się w tego typu sklepach. Także nieznane pochodzenie ubranek może być dla niektórych minusem, ja jednak uważam, że ubranka i tak pierzemy, a jak ktoś się brzydzi, to niech sobie upierze 2x 🙂

Podsumowując, jak dla mnie nie ma co skreślać ubranek używanych. My mamy w szafie oprócz używanych, również trochę ubranek nowych, często takich, które dostaliśmy od różnych cioć i wujków, ale też takich które kupiliśmy Oli sami. Jak kogoś stać, niech kupuje i wszystko nowe, tylko po co? Dziecko założy coś często tylko kilka razy i zaraz z tego wyrasta. Według mnie, nie ma co wariować i jak we wszystkim, trzeba zachować po prostu zdrowy rozsądek 🙂

pregnant-163572_1280

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij