Będąc jeszcze w ciąży, na stoisku dziecięcym dostrzegłam woreczki na zużyte pieluszki firmy Paclan. Producent zachęca nas do zakupu brzoskwiniowym zapachem, który ma przyćmić te mniej przyjemne zapaszki kryjące się w pieluszkach. W szale zakupowym wrzuciłam je do koszyka, a w domu schowałam w szafce, żeby Tata ich czasem nie zobaczył. Dlaczego? A no bo Tata znany jest z minimalizmu i większość rzeczy uważanych przeze mnie za niezbędne lub też warte zakupu, on uważa za kompletnie niepotrzebne.
Kiedy minęły czasy czarno-zielonej smółki, nadeszły te mniej przyjemne dla nosa. Na szczęście w szafce czekały na nas „Paklanki”, zwane przez nas „antysmrodami”. Zbawienie dla nosów domowników i gości. Worki faktycznie pachną, nie koniecznie powiedziałabym, że brzoskwiniami, ale to nie ważne. Swoją rolę spełniają, bo po zapakowaniu do nich zapełnionego po brzegi pampersa, czuć zapach worka, a nie zawartości pieluchy. Sam Tata odważył się nawet przyznać, że zakup udany, choć zapewnił, że gdybym pokazała mu te worki przed rozpoczęciem właściwego użytkowania, uznałby je za niepotrzebne, a i mnie by się oberwało, że głupoty kupuję…