Początki bywają trudne.

W jednej chwili stajemy się odpowiedzialni za mała, bezbronna istotkę, która rozwrzeszczana leży nam na brzuchu. Nagle nasz świat obraca się o 180 stopni. Już nie żyjemy ploteczkami z koleżankami i nie zastanawiamy się co zrobić na obiad, kilkukrotnie zmieniając koncepcję. Teraz żyjemy od jednego karmienia do drugiego, zastanawiamy się czemu dziecko płacze, czemu nie robi kupki, czemu ulewa. Wszystko się zmienia. Wszystko wydaje się być proste.

Jak to było u nas? A no kolorowo nie było. Po wyjściu ze szpitala dwie noce mała wyła, płakała praktycznie całą noc. Nie działało nic. Byliśmy niewyspani, padnięcie i kompletnie bezradni. Dopiero na 3 dobę, kiedy odwiedziła nas położna okazało się, że mała była głodna, bo nie najadała się samą „piersią”. Zaczęliśmy więc dokarmiać butelką, a dziecko zaczęło w nocy trochę spać. Pokonaliśmy pierwszy problem, pojawił się kolejny- ulewanie. Mała dosłownie chlustała na odległość, buzią, nosem… Do tego miała problemy z „odbijaniem” po jedzeniu. W zasadzie w większości w ogóle nie odbijała. Skoro nie odbijała, to ulewała i tak w kółko… Na szczęście lekarz podpowiedział nam, żeby ustawić łóżeczko pod kątem (swoją drogą, jakież było nasze zdziwienie, kiedy wstając do małej na poduszce zastaliśmy jedynie jej czapkę, bo dziecko zjechało na dół i płakało gdzieś pod przewijakiem). Dodatkowo dostaje jakieś magiczne kropelki i z każdym tygodniem było lepiej. Teraz, po upływie 1,5 miesiąca od narodzin, praktycznie nie ulewa, a w nocy śpi jak aniołek nawet po 7 h, ku zadowoleniu rodziców :) Oby tak dalej!

baby-256857_1280

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij